piątek, 30 stycznia 2015

Święty Walenty mniej nadęty cz.II

Grecka pocztówka, pocz. XX w.

"W dobrych małżeństwach, czyli takich, które nie mają zamiaru się ze sobą rozwieść, następuje zwykle ze strony mężczyzny zobojętnienie. Zaczyna spoglądać na własną żonę jak na własną nogę, to znaczy, że ani się nią nie zachwyca, ani jej się nie dziwi, ani jej nie spostrzega. Ot noga - jak noga".

...powiedziała Magdalena Samozwaniec w "Tylko dla kobiet" w 1946 roku.
Nic dodać, nic ująć. Czy jednak mężatki nie byłyby znużone nieustannym zachwytem?


*    *    *     *     *
Szanowni Państwo!
5 lutego, o godzinie 19.00, przy Alexanderstraat 25 w Hadze odbędzie się mój wieczór autorski poświęcony "Geriavitom". Zapraszam!

środa, 28 stycznia 2015

Na górze fiołki, na dole róże...



Pocztówka francuska, niedatowana
 
 
Ach te cudne, grafomańskie wierszyki o tęsknocie, miłości, różach na dole, fiołkach - wiadomo...

Ci dwoje powyżej przypomnieli mi B., koleżankę z podstawówki. W okolicach drugiej klasy hitem ośmiolatki było posiadanie pamiętnika i wpisywanie weń zabawnych lub mądrych (mądrości skrojone na miarę wieku!) rymowanek. Wówczas jeszcze miałam ambicje być trendy i sama rzeczony pamiętnik posiadałam, a wspomniana wyżej B. fioletowym flamastrem wpisała mi taki oto wierszyk:

Nie kochaj marynaża*,
bo to straszna granda,
Umówisz się z jednym,
przyjdzie cała banda.

(pisownia oryginalna)

Zastosowałam się do zaleceń. Nie kochałam marynaża. Marynarza, zresztą też nie. Słaby ze mnie wilk morski, nawet nie umiem pływać. Na nadmiar amantów (jakiejkolwiek profesji) również się nie uskarżałam.
Ale wierszyk, którym mnie obdarowano za późnego Gierka pamiętam do dziś.

Był też inny wierszyk, zadedykowany mi przez M., o nucie ogólnopatriotycznej, który stawiał przede mną większe zadania niż tylko prawidłowe pokierowanie uczuciami. Zapamiętałam finałową strofę:

Bądź polską dzieweczką z krwi i kości,
Ozdobą polskiej ludzkości.

No nie wiem, czy dam radę...


*  *  *
PS. Jeśli ktoś z Państwa też ma takie piękne wiersze, proszę zostawić ślad w komentarzach.

sobota, 24 stycznia 2015

Święty Walenty mnej nadęty.

Pocztówka (prawdopodobnie) amerykańska, wysłana z Ameryki do Francji w r. 1909.

Czas serduszek, karteluszek, misiaczków, prosiaczków przed nami.
Na tym blogu będzie, naturalnie, troszeczkę inaczej...
Dzisiaj pierwsza pocztówka z serii "miłość na gorzko". Zabawa potrwa do dnia św. Walentego.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Każdy wiek, jak to mówią...

Dzień Babci i Dziadka za pasem. Postanowiłam przewertować zasoby pocztówkowe, aby móc jakoś adekwatnie zilustrować okazję. W celu zachowania parytetu: na starym, pocztówkowym zdjęciu babcia, a w poniższym  utworze lirycznym - dziadek.

Wygląda na to, że kiedy niełaskawe bogi wpędzą człowieka w czas (nieodwołalnie) dojrzały pozostają nałogi... Jeśli już je mamy, no cóż, pozostaje się nimi cieszyć!

Bretania. -(dosł.) Stara palaczka


Spóźnione refleksje

Każdy wiek, jak to mówią, ma swe przyjemności.
A więc zdrowych wyrostków nęci piłka nożna,
Dojrzalszych absorbują rozkosze miłości,
Z czasem zaś i nauce poświęcić się można.

Każdy wiek, jak to mówią, ma swe przywileje.
Prawda to jest banalna i slogan utarty,
Toteż ja, proszę państwa, odkąd się starzeję,
Mam całkiem nową pasję, mianowicie - karty.

Lecz - do licha! - dlaczego tak późno zmądrzałem?
Co dotychczas robiłem? Dużo głupstw, niestety!
Goniłem przez pół wieku za czczym ideałem,
Wabiły mnie podróże, wiersze i kobiety...

Karty! Kto je wynalazł, ten jest dla mnie geniusz!
Nie jakiś Archimedes, Newton, czy Marconi,
Od kart się nie uwolnisz, gdy ci weszły w rdzeń już,
Za nimi odtąd stale wyobraźnia goni.

Teraz, gdym się zestarzał, umysł mam otwarty,
Przejrzałem, zrozumiałem i wiem już niezbicie,
Że przez to, iż tak późno zacząłem grać w karty,
Bezpowrotnie i głupio zmarnowałem życie.

Jan Brzechwa, Wiersze wybrane, PIW, Warszawa 1981.


 

A skądinąd, "Brzechwa dzieciom" to jeszcze nie cały Brzechwa... Szczerze polecam Brzechwę dla dorosłych!
 
 

środa, 14 stycznia 2015

O literze "R"


Pocztówka niemiecka, lata 50.

Dzisiaj krótki fragment z "Profesora Tutki" Jerzego Szaniawskiego.

"...literę r spotykamy na każdym kroku. Lubi ona osiadać zwłaszcza w takich słowach jak tragizm, rozpacz, piorun, krew lub armata. Ja chciałem powiedzieć łagodnie o bieli, ciszy, o śniegu".

niedziela, 4 stycznia 2015

Cykl: szczerbate refleksje.



Wycieczka do Rotterdamu w celach sentymentalno - krajoznawczych. Sentymenty dotyczą dorosłych, krajoznawstwo - nieletnich. Parkujemy pod tutejszym domem handlowym Bijenkorf (bijenkorf - ul). Trasę z podziemnego parkingu do wyjścia na pobliski bulwar zaprojektowano według najświętszych reguł konsumpcjonizmu - jedyna droga wiedzie przez środek sklepu. Trwa szaleństwo wyprzedaży. Bijenkorf przeludniony (a właściwie przepszczulony), zatem ja, Królowa-Matka ściskam dzieci za ręce, żeby się nie zawieruszyły w  potężnym ulu. Docieramy do wyjścia, zaczerpujemy powietrza, a dziecko pyta:
- Mamo, czy Nowy Rok dlatego jest "nowy", że wszyscy muszą mieć wszystko nowe?