piątek, 29 stycznia 2016

Polskie książki w Amsterdamie


W Amsterdamie jest Biblioteka Polska. W ścisłym centrum, Keizersgracht 174. Prowadzi ją grupka zapaleńców. Jeśli Państwo wpadną do Amsterdamu  - proszę już dać spokój z tym van Goghiem. Drogo. Zakręcana kolejka po bilet. Drewniane, żółte chodaki oraz magnesy na lodówkę z reprodukcją Vermeera czy innego Mondriana wszyscy znajomi już mają...

A w Bibliotece klimatycznie, miło, przy herbacie...

Pracownicy Biblioteki poprosili mnie o prezentację pięciu ważnych dla mnie książek. W każdym razie są to książki z podręcznej półki. Przytargałam je ze sobą do Holandii, a to znaczy więcej, niż mogłoby się wydawać. 
Oto i one:
1. Bohumil Hrabal: Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych.
(Bo ironii trzeba uczyć się od najlepszych).
2. Wisława Szymborska: Poczta literacka. Czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem.
(To moja ulubiona książka Szymborskiej. Spokojnie...spokojnie...Proszę się tak nie denerwować! Jedni lubią pomniki, drudzy wolą cokoły...A poza tym: patrz wyżej).
3. John Steinbeck: Podróże z Charleyem.
(Wielka podróż po Ameryce. Środowiskowa plotka głosi, że autor napisał tę książkę przy własnym biurku).
4.C.S. Lewis: Listy starego diabła do młodego.
(Młodym diablętom poleca stara diablica).
5. Stanisław Barańczak: Fioletowa krowa.
(Niezrównane!)

Z ukłonami zarówno dla Czytelników jak i Zespołu Biblioteki.



czwartek, 21 stycznia 2016

Zając (bez wilka)

Myślę, że ta wystawa może nas rozkleić. Każdy z nas chołubi dziecko w sobie... Polska szkoła ilustracji była jedną z najlepszych na świecie, nasi artyści byli potęgą w Bolonii (targi książki dziecięcej).
A poniżej maleńki blogowy wernisaż. "Zając" Janusza Grabiańskiego, tego samego który ilustrował nam "Ala ma kota" - słynne zdanie, którego... nie ma w "Elementarzu". Technika mieszana. Oryginał u mnie w domu. Przepraszam za kontrolowany snobizm. Któż nie byłby dumny z takiego zająca...

A teraz wracam do pracy, choć podobno robota nie zając.