Myślę, że ta wystawa może nas rozkleić. Każdy z nas chołubi dziecko w sobie... Polska szkoła ilustracji była jedną z najlepszych na świecie, nasi artyści byli potęgą w Bolonii (targi książki dziecięcej).
A poniżej maleńki blogowy wernisaż. "Zając" Janusza Grabiańskiego, tego samego który ilustrował nam "Ala ma kota" - słynne zdanie, którego... nie ma w "Elementarzu". Technika mieszana. Oryginał u mnie w domu. Przepraszam za kontrolowany snobizm. Któż nie byłby dumny z takiego zająca...
A teraz wracam do pracy, choć podobno robota nie zając.
Pani Renatko, nareszcie się Pani odzywa! Piękny ten zając. Chyba każdy z nas pamięta książki z dzieciństwa w których ilustracje świetnie współgrały z tekstem. Dla mnie taką książką jest "Złoty koszyczek" Hanny Januszewskiej. Jak ostatnio zobaczyłam tę książkę w bibliotece w starym wydaniu z lat osiemdziesiątych, to poczułam motyle w brzuchu. Pozdrawiam - Iwonka
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przywołałam dobre wspomnienia... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńRCh