Fotografia z archiwum rodzinnego, lata 60.
|
Miejsce akcji: holenderska farma. Osoby: moja pięcioletnia córka i ja.
Wałęsamy się po farmie. Dzień piękny, mnóstwo ludzi, dzieci
się cieszą, grzebią w korytkach, tytłają w błocie. Zwierzęco-ludzka ciżba. My
także poklepujemy osiołki, głaszczemy baranki, nielegalnie dokarmiamy sałatą
kozy. Pod nogami plączą się zupełnie oswojone króliki, kaczki, indyki oraz inne
ptactwo. (Prawie jak u Kochanowskiego „A rozliczni ptacy wkoło/ Odzywają się
wesoło” [strasznie lubię tę czarnoleską formę: „ptacy”]).
Komórka brzęczy odczytuję esemesa.
A moja córka:
- Patrz mama, rolnik i rolnetka.
- Lornetka – poprawiam mechanicznie. – Może pan rolnik coś obserwuje?
- Nieee, ona sama obserwuje.
- Jak sama? – odpisuję esemesa.
- No mamooo, sama! Pani rolnetka sama obserwuje i wiadro niesie.
Dzieci znakomicie odświeżają nasze wyczucie języka, prawda?
Jeśli ktoś z Państwa ma w zanadrzu takie dziecięce frazy,
które rozkładają na łopatki nasze geriavickie, skostniałe myślenie – uprzejmie proszę
podzielić się ze mną!
Ka-pi-tal-ne!!! Ja takich kwiatków nie mam w swojej kolekcji. Moje dzieciaki, bardziej niż słowotwórstwem, zaskakują mnie intonacją, frazowaniem plus mimika nie z tej ziemi. Zwłaszcza młodsza w tym celuje. Bożena
OdpowiedzUsuńJak się zdarzą jakieś bon moty - proszę dać znać:).
UsuńRCh
Pani Renato hello, proszę spojrzeć w kalendarz. Mamy październik, a zatem gdzie książka? Spojrzałem na stronę wydawnictwa Nokturn i ni słychu ni widu. Jeśli będzie Pani miała jakieś spotkania autorskie, proszę dać znać na blogu. Pozdrawiam - Mateusz z Zabrza
OdpowiedzUsuńBardzo Pan skrupulatny, jednak dopiero październik się zaczął. O wszelkich spotkaniach i innych akcjach będę informować na bieżąco. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRCh
Dużo mam "kwiatków" z dzieciństwa Oleńki.Na uwagę "to nieładnie z twojej strony" pobiegła do lustra i przyglądając się uważnie swojej twarzy zapytała ze zdziwieniem:a z której strony, z której. Innym razem na co to jest? odpowiedziała: "nie mam niebieskiego, czerwonego ani białego pojęcia".
OdpowiedzUsuńKrystyna
P.S. Z niecierpliwością czekam na Twoją książkę ;)
Ja też często nie mam pojęcia, i to w żadnym kolorze.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
RCh
To dorzucam "kwiatek" mojej córki. Kiedyś przybiegła do domu z placu zabaw przed blokiem z dwójką dzieci. Musiała odbyć się prezentacja, bo maluchy były mi obce. I usłyszałam: Mamuś - to moja koleżanka, a to mój nowy koleżanek :))))
OdpowiedzUsuń