wtorek, 30 września 2014

Cykl: szczerbate mądrości.

Fotografia z archiwum rodzinnego, lata 60.


Miejsce akcji: holenderska farma. Osoby: moja pięcioletnia córka i ja.

Wałęsamy się po farmie. Dzień piękny, mnóstwo ludzi, dzieci się cieszą, grzebią w korytkach, tytłają w błocie. Zwierzęco-ludzka ciżba. My także poklepujemy osiołki, głaszczemy baranki, nielegalnie dokarmiamy sałatą kozy. Pod nogami plączą się zupełnie oswojone króliki, kaczki, indyki oraz inne ptactwo. (Prawie jak u Kochanowskiego „A rozliczni ptacy wkoło/ Odzywają się wesoło” [strasznie lubię tę czarnoleską formę: „ptacy”]).

Komórka brzęczy odczytuję esemesa.

A moja córka:

Patrz mama, rolnik i rolnetka.

-  Lornetka – poprawiam mechanicznie. – Może pan rolnik coś obserwuje?

Nieee, ona sama obserwuje.

-  Jak sama? – odpisuję esemesa.

-  No mamooo, sama! Pani rolnetka sama obserwuje i wiadro niesie.

 

Dzieci znakomicie odświeżają nasze wyczucie języka, prawda?

Jeśli ktoś z Państwa ma w zanadrzu takie dziecięce frazy, które rozkładają na łopatki nasze geriavickie, skostniałe myślenie – uprzejmie proszę podzielić się ze mną!

 

7 komentarzy:

  1. Ka-pi-tal-ne!!! Ja takich kwiatków nie mam w swojej kolekcji. Moje dzieciaki, bardziej niż słowotwórstwem, zaskakują mnie intonacją, frazowaniem plus mimika nie z tej ziemi. Zwłaszcza młodsza w tym celuje. Bożena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zdarzą jakieś bon moty - proszę dać znać:).
      RCh

      Usuń
  2. Pani Renato hello, proszę spojrzeć w kalendarz. Mamy październik, a zatem gdzie książka? Spojrzałem na stronę wydawnictwa Nokturn i ni słychu ni widu. Jeśli będzie Pani miała jakieś spotkania autorskie, proszę dać znać na blogu. Pozdrawiam - Mateusz z Zabrza

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Pan skrupulatny, jednak dopiero październik się zaczął. O wszelkich spotkaniach i innych akcjach będę informować na bieżąco. Pozdrawiam.
    RCh

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo mam "kwiatków" z dzieciństwa Oleńki.Na uwagę "to nieładnie z twojej strony" pobiegła do lustra i przyglądając się uważnie swojej twarzy zapytała ze zdziwieniem:a z której strony, z której. Innym razem na co to jest? odpowiedziała: "nie mam niebieskiego, czerwonego ani białego pojęcia".

    Krystyna
    P.S. Z niecierpliwością czekam na Twoją książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też często nie mam pojęcia, i to w żadnym kolorze.:)
    Pozdrawiam
    RCh

    OdpowiedzUsuń
  6. To dorzucam "kwiatek" mojej córki. Kiedyś przybiegła do domu z placu zabaw przed blokiem z dwójką dzieci. Musiała odbyć się prezentacja, bo maluchy były mi obce. I usłyszałam: Mamuś - to moja koleżanka, a to mój nowy koleżanek :))))

    OdpowiedzUsuń