wtorek, 17 marca 2015

Sztuka kulinarna

Kilkanaście lat temu głośno było o "Korektach" Jonathana Franzena*.
Ta książka nie upiększa świata i nie przynosi łatwych ukojeń. O fabule zakrojonej szeroko, choć "do wewnątrz" nie będę opowiadać. Kto zechce - przeczyta.
Na dziś fragment o jedzeniu:

Żółte brukwiowe poletko psiego gówna, wątróbka tak wypaczona przez smażenie, że nie była w stanie leżeć równo na talerzu, zbitek drewnianych liści buraka - pogniecionych i powykrzywianych, ale wciąż w całości - niczym mokrawy sprasowany pisklak w skorupce jajka albo starożytne poskręcane zwłoki na bagnach, przestrzenne relacje pomiędzy poszczególnymi składowymi posiłku przestały być dla Chippera przypadkowe, stały się nadciągającą trwałością, ostatecznością.

Kto w dzieciństwie był niejadkiem, wie w czym rzecz...

J. Franzen, Korekty, przeł. A. Nakoniecznik, J. Grabarek, Świat Książki, Warszawa 2004

1 komentarz:

  1. Aż się wzdrygnęłam ... takie sugestywne. Pozdrawiam - Bożena

    OdpowiedzUsuń